czwartek, 30 stycznia 2014

Happy Birthday Harry ! ♥

Czeeść :) Chciałabym przeprosić za nieobecność i poinformować, że rozdział 11 już się tworzy ;D Za kilka dni powinien pojawić się na blogu :)
Słyszeliście, że w piątek premiera teledysku Midnight Memories <3 ? To będzie ostatni, nastoletni teledysk naszych chłopców :') Nasz Harruś wkracza w nowy rozdział swojego życia już pierwszego lutego. Z tej okazji chciałabym złożyć mu wszystkiego najlepszego, niech będzie taki jaki jest - Forever Young ♥ I niech wreszcie znajdzie sobie dziewczynę! Harry na co czekasz, działaj (ale nic na siłę) ;3 Od ostatnich urodzin trochę pozmieniał w swoim wyglądzie ;) Ciekawe jacy nasi chłopcy będą za rok :3

"Wiek to tylko liczba, dojrzałość jest wyborem.." ~ Harry Styles

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 10

Po sytym śniadaniu postanowiłam wybrać się na krótki spacer. Uczelnia otwarta była dopiero od godziny 14.00 więc miałam jeszcze sporo czasu. Błyskawicznym tempem posprzątałam po zjedzonym posiłku i udałam się do sypialni. Wybór moich ubrań był naprawdę niewielki. Paczka od rodziców na pewno jeszcze nie doszła, mogłam jej się spodziewać dopiero pod koniec tego tygodnia. W związku z tym założyłam ciemną koszulę w kratkę, brązowe spodnie i czarne trampki. Aby czas nie uciekł mi między palcami, zapięłam zegarek na lewym nadgarstku. Gdy byłam już w stu procentach gotowa wyjść z domu, upewniłam się czy zabrałam ze sobą mapkę, którą rozrysowała mi Lily. Na moje nieszczęście przypadkiem wylądowała w koszu na śmieci. Teraz to naprawdę będę mogła ją rozczytać - westchnęłam.
Powietrze w Londynie było zupełnie inne niż w Polsce, wydawało się bardziej czystsze, orzeźwiające. Pewnie dlatego, że Anglie otacza wiele wód - pomyślałam. Szłam szerokim chodnikiem obserwując dokładnie każdy sklep, każdego człowieka, każdą kamienica. Było to dla mnie wszystko obce, nowe wręcz fascynujące. Nie mogłam oderwać oczu od dwupiętrowych autobusów, budek telefonicznych, a nawet ławek. Każda rzecz była zupełnie inna niż w moim kraju. Czułam się jak małe dziecko, które zaczęło postrzegać świat. Nagle naszła mnie chęć przejażdżki tym wielkim autokarem. Miałam jeszcze sporo wolnego czasu więc nic nie stawało mi na przeszkodzie. Udałam się na najbliższy przystanek, który był w zasięgu mojego wzroku i wykupiłam bilet. Oczywiście wsiadłam na samą górę i rozglądałam się po okolicy. Nigdy nie widziałam miasta z takiej perspektywy, nie za wysoko i nie za nisko. Wręcz idealnie. Mogłam się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Pierwsze co dostrzegłam to różnorodność ludzkich ras. Od momentu przyjazdu widziałam już paru Chińczyków, muzułmanów, czarno skórych i wielu innych ludzi o specyficznym zarysie twarzy, świadczący to o pochodzeniu i kultury. Wielu z nas stara się tu poukładać nowe życie, zacząć wszystko od nowa, zaczerpnąć innych zwyczajów. Głównie jednak szukamy tu pracy, ponieważ w swoich krajach nie mamy żadnych szans na godne życie. 
Po jakimś czasie zauważyłam, że autobus nagle opustoszał. Nie było tu ani jednej żywej duszy. Pośpiesznie zerknęłam na zegarek, który miałam na nadgarstku. Wskazywał on 13.34. Nie mogłam w to uwierzyć! Nie pierwszy raz dzieje mi się zatracić w własnych myślach, ale czemu akurat dzisiaj mnie to spotkało?!  Pędem ruszyłam na dół, aby wysiąść i udać się w stronę uczelni. Nie chciałam spóźnić się już pierwszego dnia. Zrobiłoby to niemiłe wrażenie na nauczycielach. Mimo wielu prób proszenia kierowcy nie udało mi się go zatrzymać. Musiałam czekać na kolejny przystanek. Zniecierpliwiona zaczęłam obgryzać nerwowo paznokcie. Był to mój wstrętny nawyk, z którym walczyłam ponad trzy lata. Wyciągnęłam z torebki małą, wygnieconą mapkę. Lily wspominała mi, że na mojej drodze spotkam wielki szklany budynek, który znajdował się koło uczelni. Miał rzucać się w oczy gdyż szkło było w kolorze serca. Bardzo oryginalne - pomyślałam. Nagle moim oczom pojawiła się czerwona plama. Niech to szlag! Minęłam już moją szkołą. Starałam się zapamiętać dokładnie trasę. W końcu kiedy dojedziemy na miejsce będę musiała przebiec tę samą drogę. "Na drugich światłach w prawo"- powtarzałam sobie w myślach. Wreszcie dotarliśmy na przystanek. Mam nadzieję, że uda mi się przebiec około półtora kilometra. Zawsze na w-f z Anią dobiegałyśmy ostatnie na metę. Mamy bardzo słabą kondycje, ale nie przewidziałam tego, że jak jakaś idiotka wejdę sobie do autobusu i będę oglądać miasto podczas gdy w tym samym dniu mam zaliczenie językowe! Szybko wybiegłam z pojazdu i kierowałam się w stronę uczelni. Na szczęście nie potrąciłam żadnego człowieka. Byłam jak błyskawica. Prawie nie zdążałam łapać oddechu. Niestety nie tylko tym się martwiłam, cała moja fryzura będzie przypominać szopę!  I na dodatek przepocę moje ubrania. Jednak to jest tylko i wyłacznie moja wina i jako dorosły i odpowiedzialny człowiek uporam się z konsekwencjami mojego złego i niedorzecznego czynu. Chyba. 
Całą drogę biegłam przed siebie nie zważając na nic. Byłam już prawie na miejscu, centralnie przed uczelnią
. Spokojnym krokiem kierowałam się prosto zapatrzona w budynek. W ułamek sekundy moją głowę spotkała przykra niespodzianka. Uderzyłam w coś naprawdę twardego, a zarazem ciepłego. Na dodatek zakręciłam się niezdarnie nie mogąc utrzymać równowagi. Chwiejnym krokiem starałam się złapać czegoś stabilnego. Nad moją głową usłyszałam cichu męski głos.
- Cudownie pachniesz. - powiedział nieznajomy.
Obok mnie stał wysoki mężczyzną z kręconymi włosami na głowie, przypominał mi trochę mopa, którego Lily trzymała w łazience. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć i zauważyć więcej szczegółów. 
- To się nazywa PRYSZNIC człowieku! - odparłam zdenerwowana masując czoło, zostało mi jeszcze kilka minut. Mydło, szampon. Ciepła woda.. - zaczęłam wymieniać kierując się ku uczelni.
- Nagość. Czuję sprawę. - dopowiedział żartobliwie.
Uśmiechnęłam się, delikatnie się czerwieniąc. Nie przepadam za tego typu tematami, jednak pod nosem zachichotałam, co nie zmienia faktu, że ciągle byłam zdenerwowana.
- Przepraszam muszę już iść - powiedziałam odchodząc.
- Powiedz mi przynajmniej jak masz na imię! - wykrzyknął.
Byłam od niego niecały metr jednak wokół uczelni było naprawdę sporo ludzi, którzy robili gwar i zamieszanie. W okolicy jest naprawdę ładny park w sam raz na długie spacery. Spojrzałam na zegarek 13.54
- Cholera! - krzyknęłam w moim ojczystym języku biegnąc do środka.
- Cholera.. - powtórzył chłopak w zamyśleniu. 
Znajdowałam się wewnątrz uczelni. Wystrój był w takim samym klimacie jak budynek z zewnątrz, czyli nie wyróżniał się niczym ciekawym. Kierowałam się na trzecie piętro, tam miało odbyć się przesłuchanie. Zapukałam nieśmiało do drzwi, usłyszałam ciche "proszę". Wewnątrz znajdował się mężczyzna, który był w średnim wieku. Miał na sobie ciemno zielony garnitur w czarne paski.  Na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo sympatyczny. Objaśnił mi na czym będą polegać testy i na co zwróci szczególną uwagę, przez całą rozmową przyjaźnie się uśmiechał i raz na jakiś czas opowiadał mi śmieszne dowcipy związane ze szkołą.
Kiedy było już po wszystkim wyszłam z zatłoczonego budynku. Byłam z siebie zadowolona, co prawda zrobiłam parę głupich błędów co obniżyło moją ocenę, jednak mam nadzieję, że z czasem ten język "wejdzie mi w krew". Spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę 16.03. Trochę się zasiedziałam u profesora, jednak było warto. Opowiedział mi trochę historię uczelni, o uczniach, zajęciach. Coraz bardziej podoba mi się ta szkoła. Naukę w niej będę mogła rozpocząć za niecały miesiąc.

----------------
Przepraszam Was, że tak późno dodaję ale byłam strasznie zajęta. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;) Następny rozdział będzie szybciej :> ! Życzę Wam wszystkiego najlepszego, żeby ten rok był lepszy od poprzedniego ;* !!!