niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 11

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak ciepłego przyjęcia przez profesora. W polskich szkołach wygląda to zupełnie inaczej. Wielu nauczycieli nie zwraca uwagi na nowego ucznia. Najgorzej mają zaklimatyzować się dzieci z podstawówki. Ciekawe czy szkolnictwo coś z tym zrobi. - Zastanawiałam się całą drogę powrotną. Szkoła w Londynie zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Z chęcią będę uczęszczać na zajęcia i zapewne będę się solidnie uczyć. Achh te obietnice ..
Kiedy wróciłam do domu nie zastałam Lily. Dochodziła prawie 17:00 godzina, już dawno powinna skończyć swoją pracę. Zadzwoniłabym do niej, jednak jeśli jej przeszkodzę w czymś ważnym? Nie chcę narobić jej problemów z szefem. Opowiadała mi, że jest strasznie cięty na pracowników, którzy podczas sesji rozmawiają przez telefon, wolę nie ryzykować.Wobec tego postanowiłam przygotować kolację. Mam okazję odwdzięczyć się za śniadanie, które Lily zrobiła dla mnie. Było przepyszne! Poszłam do swojego pokoju, związałam włosy w luźnego koczka, zmyłam makijaż i założyłam luźny dres. Dopiero teraz mogłam wziąć się do pracy. Chciałabym upichcić coś równie dobrego. Niestety nie odziedziczyłam talentu po mamie, jednak najprostsze dania umiem zrobić i wychodzą mi całkiem nieźle. Przynajmniej mojemu tacie smakuje. Może mówi tylko tak z grzeczności. Nie jestem pewna, ale warto się przekonać. Pierwsze co mi przyszło do głowy to omlet. Nie zamierzałam dłużej czekać, natychmiast wzięłam się za przygotowanie potrzebnych składników. Po piętnastu minutach omlety już smażyły się na patelni. Na zbicie czasu włączyłam radio i w trymiga posprzątałam kuchnie, w której narobiłam lekkiego bałaganu. W rytm muzyki szorowałam blaty i ścierałam podłogę, musiało to naprawdę komicznie wyglądać.
Dwie godziny później siedziałam na kanapie i przeskakiwałam z kanału na kanał. Lily była już spóźniona i zaczynałam się o nią trochę martwić. Powiadomiła by mnie gdyby jej coś ważnego wypadło. Nie pozostało mi nic innego niż do niej zatelefonować. Sięgnęłam po komórkę w tylnej kieszeni i wykręciłam numer.
-"Tu 76529..." - rozłączyłam się i spróbowałam ponownie.
- Cholera.. - mruknęłam pod nosem.
Niespodziewania w drzwiach pojawiła się Llily z pełnymi reklamówkami jedzenia.
- Czeeść, już wróciłam - przywitała się dziewczyna.
Podeszłam do niej i zabrałam ciężkie torby, które powoli zaczęłam rozpakowywać w kuchni.
- Urządzasz jakieś wielkie przyjęcie ? - spytałam dowcipnie.
- A żebyś wiedziała. Zaprosiłam paru znajomych, których koniecznie musisz poznać. Są niesamowici! - powiedziała rozradowana Lily.
- Nie musisz tego robić... naprawdę. Nie chce sprawiać ci kłopotu.. - powiedziałam lekko zawstydzona jej pomysłem.
- Nie martw się, już kilka tygodni miałam ich zaprosić ale jakoś nie było czasu. Zresztą nieważne. To jak gotowa na kuchenne rewolucje ? - zapytała.
- Z tobą zawsze - zawtórowałam wesoło.
Po namowach mojej współlokatorki zgodziłam się na jej szalony pomysł. Po chwili obie miałyśmy na sobie dwa śmieszne fartuszki, Lily był w pomarańczowe kropki, natomiast mój w niebieskie paski. Wyszukałyśmy w internecie idealnych przepisów na dzisiejszy wieczór. W skład naszego menu wchodził sernik na zimno, pieczony kurczak, puree ziemniaczane i dwie sałatki. Oczywiście też nie zabraknie chipsów, paluszków, żelków i słodyczy, które tak bardzo uwielbiam. Podczas naszego pichcenia nie obyło się bez stłuczonych talerzy, tłustych plam na podłodze, spalenizny oraz wielkiego bałaganu. Mimo to świetnie się bawiłam z Lily. Ona też była w rewelacyjnym humorze. Po przygotowaniu naszych potraw w całym domu unosił się piękny zapach, od którego burczało nam w brzuchach. Do przyjazdu gości zostało tylko 30 minut. Lily podała mi liczbę osób i poszła przebrać się do swojego pokoju, natomiast ja nakryłam do stołu i posprzątałam bałagan w mieszkaniu. Zajęło mi to prawie 20 minut. Kiedy nakładałam ostatnie poprawki usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
- Paaty! Otwórz drzwi, muszę się jeszcze pomalować. - usłyszałam krzyk z sąsiedniego pokoju.
W tej chwili poczułam lekki stres. Byłam kompletnie nieprzygotowana na przyjęcie gości w tym stroju. Moje włosy przypominały siano, a strój był wygnieciony i na dodatek brudny. Zrobię na nich niezłe wrażenie... Yh!
- Już, już .. idę!- zawiadomiłam moją koleżankę.
Nieśmiało otworzyłam drzwi, ukradkiem przykrywałam tłustą plamę na ramieniu. Przede mną stało sześciu rozbawionych chłopaków i dwie dziewczyny, które zawzięcie rozmawiały na jakiś temat.
- Uhhmm, hej? - przywitałam się niepewnie. Nagle wszyscy ucichli i patrzyli na mnie jakby zobaczyli ducha. Poczułam jak do policzków napływa mi krew. Czułam się bardzo niezręcznie. Nie spodziewałam się, że większość gości będzie uhm, płcią przeciwną.
- Może wejdziecie ? - zaproponowałam.
Cała ósemka weszła do ciasnego korytarza. Nie mogłam się stąd wydostać, by ustąpić im trochę miejsca i doprowadzić siebie do porządku.
- Ja was na sekundę przeproszę i pójdę się przebrać. Lily za chwile przyjdzie więc .. - powoli oddalałam się ku pokojowi.
- Coś ty! Dobrze wyglądasz - uśmiechnęła się do mnie blondynka i puściła oczko.
Przez jakiś czas zastanawiałam się czy to był komplement, a może złośliwość. Postanowiłam nie przejmować się tym dłużej i zaprowadziłam gości do salonu. Zrobiłam to niepotrzebnie, bo każdy z nich znał to miejsce lepiej ode mnie. Po krępującej ciszy wpadła do pokoju Lily. Wyglądała olśniewająco! Założyła niebieską sukienkę w groszki, buty na obcasie, włosy rozpuściła i podkręciła lokówką. Prawdziwa modelka. Zastanawia mnie czy, któryś z tu zgromadzonych jest jej chłopakiem. Na szczęście po chwili odkryłam ten mały sekret.
- Cześć wszystkim! Jak się ciesze, że przyszliście. - odwróciła się do mnie i kontynuowała. A więc poznajcie się. To jest Perry, Elenore, Maks, Robbie, Lou, Niall, Zayn, Liam i Harry mój chłopak - wskazała mi każdego palcem. A to moja nowa współlokatorka ...
- Cholera! - wtrącił się lokowaty łamiąc Polski język.
- Co ci przyszło do głowy misiu? To jest Patricia - uśmiechnęła się do mnie Lily.
Nagle całe towarzystwo wybuchło śmiechem co rozładowało całe napięcie. Jeden z nich miał w oczach łzy od tej nagłej fali radości.
- Ale przecież tak mi powiedziała, prawda Cholera? - odpowiedział lekko zmieszany chłopak.
- To wy się znacie ? -spytała blondynka.
- Niee! Coś ty! Pierwszy raz go widzę - szybko zaprzeczyłam i zmieniłam temat. To może zjemy coś ? - zaproponowałam.
--------------------------------------------------
Przepraszam za długo przerwę i że ustawiłam blog na "prywatny" ale tak jakoś wyszło ;) Mam nadzieje, że nadal czytacie moje opowiadanie :> Proszę komentujcie to MOTYWUJE!

czwartek, 30 stycznia 2014

Happy Birthday Harry ! ♥

Czeeść :) Chciałabym przeprosić za nieobecność i poinformować, że rozdział 11 już się tworzy ;D Za kilka dni powinien pojawić się na blogu :)
Słyszeliście, że w piątek premiera teledysku Midnight Memories <3 ? To będzie ostatni, nastoletni teledysk naszych chłopców :') Nasz Harruś wkracza w nowy rozdział swojego życia już pierwszego lutego. Z tej okazji chciałabym złożyć mu wszystkiego najlepszego, niech będzie taki jaki jest - Forever Young ♥ I niech wreszcie znajdzie sobie dziewczynę! Harry na co czekasz, działaj (ale nic na siłę) ;3 Od ostatnich urodzin trochę pozmieniał w swoim wyglądzie ;) Ciekawe jacy nasi chłopcy będą za rok :3

"Wiek to tylko liczba, dojrzałość jest wyborem.." ~ Harry Styles

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 10

Po sytym śniadaniu postanowiłam wybrać się na krótki spacer. Uczelnia otwarta była dopiero od godziny 14.00 więc miałam jeszcze sporo czasu. Błyskawicznym tempem posprzątałam po zjedzonym posiłku i udałam się do sypialni. Wybór moich ubrań był naprawdę niewielki. Paczka od rodziców na pewno jeszcze nie doszła, mogłam jej się spodziewać dopiero pod koniec tego tygodnia. W związku z tym założyłam ciemną koszulę w kratkę, brązowe spodnie i czarne trampki. Aby czas nie uciekł mi między palcami, zapięłam zegarek na lewym nadgarstku. Gdy byłam już w stu procentach gotowa wyjść z domu, upewniłam się czy zabrałam ze sobą mapkę, którą rozrysowała mi Lily. Na moje nieszczęście przypadkiem wylądowała w koszu na śmieci. Teraz to naprawdę będę mogła ją rozczytać - westchnęłam.
Powietrze w Londynie było zupełnie inne niż w Polsce, wydawało się bardziej czystsze, orzeźwiające. Pewnie dlatego, że Anglie otacza wiele wód - pomyślałam. Szłam szerokim chodnikiem obserwując dokładnie każdy sklep, każdego człowieka, każdą kamienica. Było to dla mnie wszystko obce, nowe wręcz fascynujące. Nie mogłam oderwać oczu od dwupiętrowych autobusów, budek telefonicznych, a nawet ławek. Każda rzecz była zupełnie inna niż w moim kraju. Czułam się jak małe dziecko, które zaczęło postrzegać świat. Nagle naszła mnie chęć przejażdżki tym wielkim autokarem. Miałam jeszcze sporo wolnego czasu więc nic nie stawało mi na przeszkodzie. Udałam się na najbliższy przystanek, który był w zasięgu mojego wzroku i wykupiłam bilet. Oczywiście wsiadłam na samą górę i rozglądałam się po okolicy. Nigdy nie widziałam miasta z takiej perspektywy, nie za wysoko i nie za nisko. Wręcz idealnie. Mogłam się wszystkiemu dokładnie przyjrzeć. Pierwsze co dostrzegłam to różnorodność ludzkich ras. Od momentu przyjazdu widziałam już paru Chińczyków, muzułmanów, czarno skórych i wielu innych ludzi o specyficznym zarysie twarzy, świadczący to o pochodzeniu i kultury. Wielu z nas stara się tu poukładać nowe życie, zacząć wszystko od nowa, zaczerpnąć innych zwyczajów. Głównie jednak szukamy tu pracy, ponieważ w swoich krajach nie mamy żadnych szans na godne życie. 
Po jakimś czasie zauważyłam, że autobus nagle opustoszał. Nie było tu ani jednej żywej duszy. Pośpiesznie zerknęłam na zegarek, który miałam na nadgarstku. Wskazywał on 13.34. Nie mogłam w to uwierzyć! Nie pierwszy raz dzieje mi się zatracić w własnych myślach, ale czemu akurat dzisiaj mnie to spotkało?!  Pędem ruszyłam na dół, aby wysiąść i udać się w stronę uczelni. Nie chciałam spóźnić się już pierwszego dnia. Zrobiłoby to niemiłe wrażenie na nauczycielach. Mimo wielu prób proszenia kierowcy nie udało mi się go zatrzymać. Musiałam czekać na kolejny przystanek. Zniecierpliwiona zaczęłam obgryzać nerwowo paznokcie. Był to mój wstrętny nawyk, z którym walczyłam ponad trzy lata. Wyciągnęłam z torebki małą, wygnieconą mapkę. Lily wspominała mi, że na mojej drodze spotkam wielki szklany budynek, który znajdował się koło uczelni. Miał rzucać się w oczy gdyż szkło było w kolorze serca. Bardzo oryginalne - pomyślałam. Nagle moim oczom pojawiła się czerwona plama. Niech to szlag! Minęłam już moją szkołą. Starałam się zapamiętać dokładnie trasę. W końcu kiedy dojedziemy na miejsce będę musiała przebiec tę samą drogę. "Na drugich światłach w prawo"- powtarzałam sobie w myślach. Wreszcie dotarliśmy na przystanek. Mam nadzieję, że uda mi się przebiec około półtora kilometra. Zawsze na w-f z Anią dobiegałyśmy ostatnie na metę. Mamy bardzo słabą kondycje, ale nie przewidziałam tego, że jak jakaś idiotka wejdę sobie do autobusu i będę oglądać miasto podczas gdy w tym samym dniu mam zaliczenie językowe! Szybko wybiegłam z pojazdu i kierowałam się w stronę uczelni. Na szczęście nie potrąciłam żadnego człowieka. Byłam jak błyskawica. Prawie nie zdążałam łapać oddechu. Niestety nie tylko tym się martwiłam, cała moja fryzura będzie przypominać szopę!  I na dodatek przepocę moje ubrania. Jednak to jest tylko i wyłacznie moja wina i jako dorosły i odpowiedzialny człowiek uporam się z konsekwencjami mojego złego i niedorzecznego czynu. Chyba. 
Całą drogę biegłam przed siebie nie zważając na nic. Byłam już prawie na miejscu, centralnie przed uczelnią
. Spokojnym krokiem kierowałam się prosto zapatrzona w budynek. W ułamek sekundy moją głowę spotkała przykra niespodzianka. Uderzyłam w coś naprawdę twardego, a zarazem ciepłego. Na dodatek zakręciłam się niezdarnie nie mogąc utrzymać równowagi. Chwiejnym krokiem starałam się złapać czegoś stabilnego. Nad moją głową usłyszałam cichu męski głos.
- Cudownie pachniesz. - powiedział nieznajomy.
Obok mnie stał wysoki mężczyzną z kręconymi włosami na głowie, przypominał mi trochę mopa, którego Lily trzymała w łazience. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć i zauważyć więcej szczegółów. 
- To się nazywa PRYSZNIC człowieku! - odparłam zdenerwowana masując czoło, zostało mi jeszcze kilka minut. Mydło, szampon. Ciepła woda.. - zaczęłam wymieniać kierując się ku uczelni.
- Nagość. Czuję sprawę. - dopowiedział żartobliwie.
Uśmiechnęłam się, delikatnie się czerwieniąc. Nie przepadam za tego typu tematami, jednak pod nosem zachichotałam, co nie zmienia faktu, że ciągle byłam zdenerwowana.
- Przepraszam muszę już iść - powiedziałam odchodząc.
- Powiedz mi przynajmniej jak masz na imię! - wykrzyknął.
Byłam od niego niecały metr jednak wokół uczelni było naprawdę sporo ludzi, którzy robili gwar i zamieszanie. W okolicy jest naprawdę ładny park w sam raz na długie spacery. Spojrzałam na zegarek 13.54
- Cholera! - krzyknęłam w moim ojczystym języku biegnąc do środka.
- Cholera.. - powtórzył chłopak w zamyśleniu. 
Znajdowałam się wewnątrz uczelni. Wystrój był w takim samym klimacie jak budynek z zewnątrz, czyli nie wyróżniał się niczym ciekawym. Kierowałam się na trzecie piętro, tam miało odbyć się przesłuchanie. Zapukałam nieśmiało do drzwi, usłyszałam ciche "proszę". Wewnątrz znajdował się mężczyzna, który był w średnim wieku. Miał na sobie ciemno zielony garnitur w czarne paski.  Na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo sympatyczny. Objaśnił mi na czym będą polegać testy i na co zwróci szczególną uwagę, przez całą rozmową przyjaźnie się uśmiechał i raz na jakiś czas opowiadał mi śmieszne dowcipy związane ze szkołą.
Kiedy było już po wszystkim wyszłam z zatłoczonego budynku. Byłam z siebie zadowolona, co prawda zrobiłam parę głupich błędów co obniżyło moją ocenę, jednak mam nadzieję, że z czasem ten język "wejdzie mi w krew". Spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę 16.03. Trochę się zasiedziałam u profesora, jednak było warto. Opowiedział mi trochę historię uczelni, o uczniach, zajęciach. Coraz bardziej podoba mi się ta szkoła. Naukę w niej będę mogła rozpocząć za niecały miesiąc.

----------------
Przepraszam Was, że tak późno dodaję ale byłam strasznie zajęta. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;) Następny rozdział będzie szybciej :> ! Życzę Wam wszystkiego najlepszego, żeby ten rok był lepszy od poprzedniego ;* !!!