sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 6

Stanęłam i z osłupieniem patrzyłam na błękitne oczy Mateusza. Wszystko dało się z nich wyczytać. Widziałam w nich smutek, żal i strach. Nie mogłam znieść tego jak mój przyjaciel cierpi. Musiałam mu pomóc i to jak najszybciej ..
- Co się stało ? - zapytałam półgłosem.
On tylko głęboko wziął wdech i zamknął oczy. Po chwili skierował się ku salonowi i gestem wskazał mi bym poszła za nim. W końcu usiadł na kanapie, oparł głowę na rękach i w osłupieniu starał się coś powiedzieć.
- A więc ... - zaczął powoli jednak bronił się przed udzieleniem odpowiedzi. 
Nadeszła minuta ciszy.
- Mateusz, jestem twoją przyjaciółką. Mi możesz wszystko powiedzieć. Ja naprawdę nikomu nic nie powiem i pomogę Ci we wszystkim. Cokolwiek, by to było. Pamiętaj o tym. - starałam się go zachęcić, żeby oświecił mnie co go trapi.
- Wiesz to nie oto chodzi. Ja ci ufam i jestem przekonany, że zrobiłabyś wszystko żeby mi pomóc. Ale ja nie wiem jak mam Ci powiedzieć. To jest takie trudne .. Wszystko już schrzaniłem. - oskarżał się mój przyjaciel.
- Jak będziesz gotowy to mi powiedz. Na razie dajmy sobie spokój, dobrze ? Tylko nie przejmuj się tak bardzo. Pamiętaj zawsze znajdzie się jakieś dobre rozwiązanie. - podeszłam i przytuliłam go do siebie. On odwzajemnił ten gest.
Po kilku minutach, kiedy Mateusz wziął się w garść musieliśmy wziąć się do pracy, w końcu ognisko tuż tuż. Kiedy zmierzałam ku wyjściu usłyszałam : "Nie mów Ani o tym co się wydarzyło. Proszę". Uśmiechnęłam się do niego, co oznaczało, że nikt się o tym nie dowie. On tylko odetchnął z ulgą i ruszył w stronę ogródka.
Idąc drogą prowadzącą do mojego domu, ciągle miałam przed oczyma smutne oczy Mateusza. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Co mogło się zdarzyć, żeby się tak zachowywał? Może dostał kolejny list od prawdziwej matki ..? Albo .. ? Sama nie wiem.  Martwię się o niego. Nie chce żeby coś sobie zrobił. A co gorsze, żeby ktoś mu zrobił coś okropnego. Mam nadzieję, że nie wpakował się w jakieś tarapaty. Ale dlaczego nie chce powiedzieć o tym mojej przyjaciółce? Może to jej coś grozi?
Niestety odpowiedzi na te wszystkie pytania nie znałam. Mogłam się tylko domyślać i czekać aż Mateusz będzie na to gotowy, by móc ze mną szczerze porozmawiać. Żeby tylko zdążył, za niecały miesiąc wyjeżdżam do Londynu. Westchnęłam.
Chciałam przestać o tym myśleć ale ciężko mi to wychodziło. W końcu dotarłam do mojego mieszkania. Poszukiwanie potrzebnych przedmiotów zajęło mi raptem piętnaście minut. Nie wzięłam wielu rzeczy tylko jakiś koc, patyki do opiekania kiełbasek, spray na komary, sweter, mp3 i wiele innych takich pierdółek, które prawdę mówiąc są potrzebne do urządzenia ogniska.
Wyposażona w cały ekwipunek ruszyłam przed siebie. Po drodze napotkałam na Anię, która niosła ciężkie torby jedzenia. Na mój widok uśmiechnęła się i przyjaźnie pomachała mi. 
- To nie będzie posiłek na jakąś bandę głodnych wilków - zażartowałam sobie z dyszącej dziewczyny.
- Tak masz rację, to będzie banda rozkapryszonych dzieciaczków. - powiedziała dumnie swoją "świetną" ripostę.
- Taa masz rację, licząc ciebie i Mateusza hmmm. Tak to będzie banda dzieci. - powiedziałam już śmiejąc się z naszej wymowy zdań.
Resztę drogi przekomarzałyśmy się swoimi niemiłymi komentarzami, które strasznie nas bawiły. 
Kiedy dotarłyśmy już na miejsce widziałyśmy dym z płonącego już ogniska. Przywitałam się z Mateuszem klepiąc go delikatnie po ramieniu starając się dodać mu trochę otuchy. On delikatnie się uśmiechnął i starał się nie pokazywać tego, że coś go trapi. Kurczę! - pomyślałam. Byłby naprawdę świetnym aktorem. Muszę mu o tym powiedzieć jak nie zapomnę, co często się u mnie zdarza.
Odłożyłam wszystkie rzeczy, które przyniosłam na bok. Ania zabrała się za przyrządzenie kiełbasek, a blondyn pilnował ognia. Pozostało mi tylko naszykować talerzyki i rozłożyć koc. 
Gdy wszystko było już gotowe rozsiedliśmy się na skrawku materiału i zaczęliśmy wspominać stare dobre czasy.
- A pamiętasz to jak w zerówce chciałeś podlać kwiatki  swoim... - nie dokończyła Ania, gdyż dławiła się śmiechem, a ja również z nią.
- Byłem wtedy młodszy i głupszy! - powiedział zawstydzony.
- A teraz jesteś .. ? - zapytała dziewczyna z błyskiem w oku.
- Młody i głupi .. No tak, ale to nie zmienia faktu, że miałem wtedy 5 lat i pełną głowę ciekawych pomysłów jak np ten.
Obydwie zaczęłyśmy się śmiać. Już głupszej rzeczy nie mógł powiedzieć - pomyślałam.
- A wiecie, dostałam pracę - powiedziałam dumnie.
- I dopiero teraz nam o tym mówisz ? Jak mogłaś ? - rzekła oburzona brunetka.
- Czasu nie było - odchrząknęłam cicho.
- Jestem z ciebie dumna wiesz ? - przytuliła się do mnie. A co będziesz robić ?
- Będę kelnerką w małej angielskiej kawiarence. Jutro idę jeszcze na dzień próbny więc się okaże na czym stoję, ale myślę, że wszystko się dobrze ułoży. Przynajmniej mam taką nadzieję. - westchnęłam ciężko.
- Ojj na pewno się dostaniesz. Wierzę w ciebie ! Moja Patrycja dorasta - powiedziała "wzruszona".
- Ha Ha Ha bardzo śmieszne. Będę za wami tęsknić ... - odparłam smutno.
- My za tobą też - rzekł Mateusz
- Ale będziemy utrzymywać kontakt. Są telefony, internet .. Damy radę, zawsze dajemy - zmotywowała nas Ania. Taak, ona to zawsze myśli pozytywnie.
Siedzieliśmy tak jeszcze dobre dwie godziny przy rozżarzonym ognisku. Wsłuchiwaliśmy się w kukanie sów, szum wiatru, szelest listków i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Później śpiewaliśmy piosenki, których nauczyliśmy się w harcerstwie. Takie momenty mogłyby trwać o wiele dłużej. A nawet i wiecznie. Z taką ekipą zawsze i wszędzie mogę iść. Naprawdę będę za nimi tęsknić ..
Kiedy zrobiło się już chłodno, ciemno i komary zaczęły nam uprzykrzać życie, czas było się zbierać do domu. W końcu jutro mój wielki dzień. Musiałam pokazać na co mnie  stać.
Sprawnie wszystko posprzątaliśmy i pożegnaliśmy się.
Do domu wróciłam cała ukorzona i zmęczona. Wzięłam szybki prysznic, naszykowałam odpowiedni strój na jutro i udałam się do łóżka spać.

Pii! Pii! - usłyszałam głośny pisk tego nieznośnego urządzonka ze wskazówkami. Najchętniej wyrzuciłabym je przez okno i zasnęła na mojej miękkiej poduszeczce. Niestety już nie jestem bobaskiem i nie mogę spać tyle ile chcę. Szkoda - pomyślałam. Po wczorajszej nocy wyglądałam jak kupka nieszczęścia. Nie zmrużyłam oka, ciągle "musiałam" się wiercić i myśleć nad sensem życia i zadawać pytania " A co by było gdyby ?  Dlaczego w tak ważne dla nas dni nie można spokojnie zasnąć?!  Warknęłam zła na siebie kierując się do toalety. Po chwili zdałam sobie sprawę co zrobiłam i zaczęłam się śmiać z własnego zachowania. Taak, od dziś będą na mnie mówić Burek. - pomyślałam.
Kiedy spojrzałam w lustro widziałam potargane włosy, wory pod oczami, niewyraźną twarz. Musiałam coś z tym zrobić. Wzięłam szybki, zimny prysznic na uruchomienie mojego organizmu. Taak, tego było mi trzeba. Następnie założyłam przygotowane wcześniej ubrania, nałożyłam delikatny, lecz trochę bardziej poważniejszy makijaż i wyczarowałam na mojej głowie schludny warkocz.
Jestem już gotowa, zerknęłam na zegarek, i całkowicie spóźniona!
Dochodziła już 08:45, pięknie - pomyślałam. Pędem ruszyłam w stronę garażu, wzięłam kluczyki od taty samochód i starałam się odpalić auto. Uczyniłam kilka prób i nic! Złośliwość rzeczy martwych. No cóż pozostał mi tylko mój rower. Wzięłam nogi za pas i pedałowałam jak szalona. Na miejscu byłam o 08:55, idealnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Uczyniłam jeszcze kilka małych poprawek przed wejściem do lokalu. Wzięłam głęboki wdech i weszłam.
Moim oczom ukazał się ...
-----------------------------------------------------------------------------
Heej, sorki, że tak długo nie pisałam :C
Postanawiam poprawę, proszę o pokutę i rozgrzeszenie. :D
Mam nadzieję, że się podobało i jak na razie Was nie zanudzam ;3
Sorki za błędy i za to, że krótki :C Postaram się lepiej - następnym razem
To do zobaczenia w 7 :D
A tak wg;. to jak wrażenia po This Is Us ? Mnie niestety nie było :C
Komentujcie ♥